Uwaga nowość, czyli wina z Armenii
Pojawiły się w Polsce zaledwie chwilę temu. Na targach Enoexpo cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem, a teraz pojawiły się na półkach w Winnicy. Miejmy nadzieję, że tuż obok win rumuńskich z Budureasca i Domeniile Tohani, zagrzeją miejsce na dłużej.
O winach wiedzieliśmy niewiele, ale samo pochodzenie to bardzo ciekawy temat. Na tych terenach wino robi się od starożytności. To pobudza wyobraźnię.
Do tego szczepy. Czy słyszał kto kiedy o czerwonych odmianach takich jak areni czy tozot albo białych khatun kharji, kangun czy voskehat? Mało prawdopodobne. A w związku z tym niezwykle fascynujące. To trochę tak samo, jak przy pierwszych krokach, które robi się poznając wina gruzińskie. Same nazwy szczepów zadziwiają, o regionach nie wspominając.
Areni to w każdym razie baza dla większości win czerwonych. Jak cabernet w Bordeaux czy frankovka na Słowacji. Ale z tymi znanymi odmianami wspólnego ma niewiele.
W tej chwili mamy wina od dwóch producentów z regionu Vajoc Dzor w południowej części Armenii (w sąsiedztwie Azerbejdżanu).
Pierwszy z nich to Maran Winery (50ha) z winnicami o tradycjach sprzed prawie dwóch wieków. Maran proponuje wina wytrawne z okolic Noravank (stąd nazwa win), gdzie mieści się średniowieczny Monastyr, perła ormiańskiej architektury. Jedno z białych wytrawnych win leżakowało w beczce i ma 15% alkoholu. Zupełnie niebywałe jak na standardy, do których przyzwyczaili nas producenci europejscy.
Być może dzięki temu, że dla Maran Winery pracuje francuski enolog, firma proponuje dwa przeciekawe wina słodkie w stylu vin doux naturel win z Roussillon, mocne, słodkie (pow. 110 g/l cukru resztkowego), czerwone jak Maury, białe jak Muscat de Rivesalt – porównajmy dla lepszego poglądu.
Drugi producent to Genatoun Winery. Ma około 30 ha winnic, zdecydowanie krótsze doświadczenia niż poprzednik, a wina robi w stylu bardziej tradycyjnym, surowszym, „bardziej armeńskim”. Genatoun to firma rodzinna, utworzona przez przedsiębiorcę Aghasiego Baghdasaryana, który nie miał za grosz doświadczenia, kiedy ją zakładał. Właściciele są dumni, że robią wina z endemicznych szczepów, w naturalny sposób, bez żadnych dodatków, ulepszaczy i konserwantów, nie przerywają fermentacji, a żeby utrzymać odrobinę cukru resztkowego w winach półwytrawnych czy półsłodkich, regulują te procesy za pomocą obniżonej temperatury.
Obaj producenci mają jednak asy w rękawach, których europejscy producenci mogą im tylko pozazdrościć, czyli wina z owoców granatu. Zważywszy zaś, że o granatach ostatnio jest głośno, to idealny moment, by takie wina wprowadzić na rynek zachodni. W Armenii czy Gruzji same owoce czy sok z nich wyciskany, czy wina z nich robione to chleb powszedni. Tam nikogo nie trzeba nauczać o zbawiennych właściwościach tych owoców. My mamy teraz wino z granatów od Genatoun – trzeba próbować.
Tym samym zaczynamy przygodę z winami armeńskimi. Z winami zapoznawać się będziemy w kolejnych odsłonach, żeby przybliżyć dokładniej konkretne szczepy i gatunki win pochodzące z regionów będących kolebką winiarstwa w ogóle.