Miody Macieja Jarosa.
O Macieju Jarosie, a szczególnie o jego miodach, można napisać tyle tylko, że są absolutnie doskonałe. Można na tym zakończyć, bo przecież cokolwiek bym nie napisała, czy nie powiedziała, więcej nie będzie znaczyło. Robię to mimo wszystko, żeby sobie zrobić przyjemność, bo kiedy o nich opowiadam klientom Winnicy, polepsza mi się prawie tak samo, jak wtedy, gdy ich próbuję.
Nie pijam słodkich win. Może znajdzie się kilka wyjątków, o których kiedyś wspomnę. Wśród nich jest na pewno porto, o którym już pisałam. Lubię miody Jarosa. Bardziej niż jakiekolwiek słodkie specjały (jeśli nie wspominać o ciemnej czekoladzie z nadzieniem marcepanowym). I żeby nie odmieniać już przez przypadki, jak dobre są miody Jarosa, opowiem o tym jak powstają.
Pasieka Macieja Jarosa znajdująca się pod Tomaszowem Mazowieckim w miejscowości Łazisko w 1991 roku stała się miodosytnią. Zanim do tego doszło Maciej Jaros dostał w schedzie po dziadku pasiekę, hodował pszczoły, przetwarzał pszczelarskie produkty. Ale kiedy prywatnym przedsiębiorcom pozwolono produkować i sprzedawać alkohol, na szczęście dla nas, Jarosowie zaczęli robić miody pitne. Muszę przyznać, że duże wrażenie na mnie robi, a przy tym rozczula, że jest to firma rodzinna. Właścicielem firmy jest wzmiankowany już Maciej Jaros, żona Alicja zajmuje się działem handlowym. Starszy syn – Marcin jest technologiem, młodszy -Bartłomiej- zajmuje się działem technicznym. W końcu laboratorium – nad nim i nad jakością produktu – czuwa synowa nestora – Monika. Oprócz tradycyjnych metod i receptur staropolskich Jarosowie mają szereg własnych przepisów, technologicznych tajemnic, których strzegą jak oka w głowie. Robią trójniaki, dwójniaki i półtoraki, a ich ostatnim ciekawym dokonaniem jest Lipiec perlisty – miód nasycony dwutlenkiem węgla.
Półtorak to miód robiony z 1 części miodu i 1/2 części wody. Pasieka Jaros oferuje półtoraka Gronowego, z dodatkiem soku winogronowego (30% wody koniecznej do jego zrobienia zastąpiono sokiem), co sprawia, że miód o dużym stężeniu cukru jest świetnie zrównoważony, łagodniejszy i świeższy. Dwójniak z kolei robi się z użyciem 1 części wody i 1 części miodu. Ten rodzaj miodu u Jarosa jest najszerzej reprezentowany. Dumą Pasieki jest Koronny z miodów jesiennych, z dodatkiem ziół, Maliniak z dodatkiem soku malinowego. A ja jestem entuzjastką Jabłkowego. I na koniec trójniak – czyli miód powstający z 1 części miodu i 2 części wody. Jest mniej słodki, mniej intensywny niż dwójniaki i leżakuje krócej niż one, bo tylko 3 lata. I to jest bardzo dobry trunek.
Kiedy ktoś do nas przychodzi po poradę, co kupić komuś na prezent, a ten ktoś nie jest Polakiem – nie mam wątpliwości. My możemy mieć te specjały na co dzień, a oni, co u nas nie mieszkają, nie mogą. Biedacy…
Wszystkie zdjęcie pochodzą ze strony www.pasiekajaros.pl