Szampan jest dobry, kiedy jest.
Chciałabym kilka słów na temat jednego naszego szampana, bo to taki czas, że o nim częściej myślę. Billecart-Salmon Brut Réserve zapada w pamięć. Wiem, że są tacy, którzy szampana nie biorą do ust. Tych nie przekonam. Ale niezdecydowanym zaręczam, że to wyjątkowy kupaż.
Jest zrobiony z trzech roczników i z trzech szczepów: Pinot Noir, który daje szampanom bazę i głębię, Chardonnay, dzięki któremu nabiera elegancji i Pinot Meunier – szczep coraz bardziej na szczęście doceniany – dzięki niemu do głosu dochodzi owocowość. I to jest ta cecha, która czyni Billecart-Salmon Brut Réserve naprawdę wyjątkowym szampanem.
Na pierwszym planie nie nie ma klasycznej brioszki, a świeże owoce i dojrzałe gruszki. Bardzo elegancka kwasowość nie daje wrażenia przesadnej delikatności, to w końcu rasowy brut, ale właśnie dzięki temu wdzięcznemu owocowemu sznytowi zasmakuje nawet nie do końca przekonanym do szampana w ogóle.
A ja jestem przekonana i polecam właśnie tego.