VIII Światowy festiwal win. Warszawa 2 marca 2012.
W hotelu Sofitel Warsaw Victoria 2 marca odbył się festiwal win z różnych zakątków świata. Byłyśmy tam, Alinka i ja, i wróciłyśmy usatysfakcjonowane.
Wśród prezentowanych win były wina proste, młode cabernety i malbeki z nowego świata, wesołe bankietowe wina z La Manchy, udane wdzięcznie owocowe prosecco i wina, ale i tak potężne marki jak: Marques de Murrieta, Marques de Griñon, Louis Jadot, Francis Ford Coppola, Tenuta San Guido (ci od Sassicaia) czy Kanonkop. I grzechem byłoby nie przybliżyć tych win, które nie zawsze zgodnie z przewidywaniami, robiły na nas ogromne wrażenie.
Marques de Murrieta ze swoim winem nr jeden, czyli Castillo Ygay Gran Reserva – genialnie równe, klasycznie owocowo-ziemiste, z niuansem skóry, przypraw – tu nie było niespodzianki. To wino w każdym roczniku, w którym powstaje, bo nie jest robione w każdym, po prostu jest dobre i już.
Kanonkop Pinotage – mój faworyt, trochę mięsne, z aromatami owoców, banana, wędzonki, a nawet smoły. Kocham to wino. Ale połowę tańsze Kadette, blend pinotage, cabernet sauvignon, merlot i cabernet franc dało odczuć, że Kanonkop to gracz z pierwszej ligi. Wino jest świetnie żywe, trochę apteczne, ale przede wszystkim owocowe z lekko pikantną końcówką. Firmę reprezentował sam Johann Krige (na zdjęciu), jeden z właścicieli Kanonkop Wine Estate, energiczny, przyjazny, bardzo otwarty. Chwalił się winem Paul Sauer – mieszanką prawie bordoską, winem zrobionym i nazwanym na cześć dziadka. Po prostu coś niezwykłego. To nie jedyny producent z RPA, który mi imponuje, ale jeden z niewielu, dzięki któremu można doskonale poznać specyficzny charakter win z tamtego rejonu świata.
Przy stoisku obok można było spróbować win hiszpańskich od Marques de Griñon. Alinka oszalała na ich punkcie. Był tam flagowy Emeritus, Cabernet Sauvignon, Caliza i Syrah. Pierwsze oczywiście uwodzicielskie, rocznik 2004, pełne, z wyraźnym owocem. Drugie to podobno najlepszy cabernet w Hiszpanii – nie zdziwiłabym się, gdyby tak było, bo wino jest cudne – gęste, rzekłabym nawet, że oleiste, intensywne i aromatyczne, z nosem pełnym dojrzałych wiśni, czarnej porzeczki, lekko dymne, cynamonowe i w końcówce ziołowe. A Caliza, co znaczy po hiszpańsku wapień, czyli blend 65% Syrah i 35% Petit Verdot – jest nieco świeższa, bardziej mineralna, ale także owocowa z tą sama cynamonową nutą.
Niezwykłym doznaniem była próba trzeciego wina z Tenuta San Guido – czyli producenta Sassicaia, które nazywa się Le Difese i jest mieszanką 70% Cabernet Sauvignon, 30% Sangiovese. To niezapomniane wino, z nutą czerwonych owoców, beczki i palonego drewna.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że zostałam także uwiedziona przez niezwykłą delicję. Chodzi o Recioto della Valpolicella Classico. Sposób robienia tego wina jest niezwykły i jest już symbolem kultury winiarskiej apelacji Valpolicella Classico. Opiera się na typowym procesie „podsuszania” winogron, które jest charakterystyczne dla produkcji Amarone. Winogrona są starannie selekcjonowane i umieszczane w drewnianych skrzynkach, gdzie są suszone przez 120 dni w wentylowanych pomieszczeniach. Kiedy osiągną pożądany stopień wysuszenia, odbywa się fermentacja w stalowych kadziach. Maksymalnie wolna fermentacja trwa do późnej wiosny obdarzając wino pozostałościami cukru. Następnie przez 6 miesięcy wino dojrzewa w kadziach, potem jeszcze 4 miesiące w butelkach. Efekt jest piorunujący: gęste, wręcz kremowe wino uwodzi aromatem malin, morwy, owoców czarnego bzu. W końcu pojawiają się suszone śliwki i rodzynki. Naturalna słodycz nieporównywalna z niczym.
Właśnie zauważyłam, że nawet słowem nie wspomniałam o białych winach. Przyjemne Chablis Louisa Jadota, mineralne, trochę oleiste, ale przede wszystkim świeże. Jako wielbicielki sauvignon blanc – szukałyśmy tego z Nowej Zelandii – z winnicy Villa Maria. Zawodu nie było, świeżość, rześkość, trochę cytrusów, agrestu i ziół. I kwasowość bez słodkawego załamania – którą uwielbiam.
Najbardziej zaskakujące odkrycie – to alzacki Pinot Gris Schlumberger – rzekomo wytrawne wino. Tylko rzekomo, ponieważ tyle w nim łagodnego owocu, słodkich niuansów pigwy, lukrecji i białych owoców, że pije się go z rozkoszą.
Jak widać na ostatnim zdjęciu, to była sama radość.