Wino na tapecie: KREINBACHER NAGY-SOMLÓI JUHFARK 2011
O juhwarku jeszcze nie było nigdy. W teorii każdy wie, że ciekawe, że nieporównywalne z niczym innym, że woskowe, orzechowe, lubi się utlenić, że mineralne, że solmlońskie na wskroś. Każdy, kto był na Węgrzech i odwiedził winnice leżące na wulkanicznych glebach góry Somló, podkreślał inność win, które tam powstają. A teraz na półce w winnicy stoi juhwark od Kreinbachera – dla każdego, kto lubi wina, które nie powalają aromatem, ale długością, strukturą, ciałem i innością właśnie. A zastrzec trzeba, że to nie jest najbardziej tradycyjny juhwark z Somló, jaki można znaleźć.
Pochodzi od Józsefa Kreinbachera, właściciela około 40 ha winnic na górze Somló, który swój dalekosiężny plan wdraża w życie od 2002 roku. Nie jest właścicielem, jak wielu somlońskich winiarzy, który odziedziczył ziemię po ojcu i dziadku. Swój majątek zbił pracując w branży budowlanej, a winnice stworzył mając wizję robienia w tym tradycyjnym regionie win bardzo nowoczesnych. Uprawia, jak większość, odmiany takie jak: furmint, olaszrizling (welschriesling zwany tez rieslingiem włoskim), hárslevelű, juhfark, tramin (gewürztraminer) czy szürkebarát (pinot gris). Próbuje także z czerwoną odmianą syrah – to na szeroką skalę oraz z odmianami zupełnie nieznanymi – mézesfehér czy sárfehér – w skali mikro, żeby podjąć próbę ich odtworzenia.
Kreinbacher Nagy-Somlói Juhfark z 2011 roku to bardziej nowoczesna odsłona lokalnych win z tej odmiany. Wino powstało z 90% juhfark z domieszką 10% hárslevelű. Po kontrolowanej fermentacji częściowo w zbiornikach, częściowo w beczce, wino leżakowało w dębie 9 miesięcy. I choć nie ma tych cech, których każdy z nas obawiał się najwięcej – czyli cech lekkiego utlenienia, to i tak jest zaskakujący. Jest też winem zupełnie nienowoświatowym. Kolor ma słomkowo-zielonkawy. I najpierw nie pachnie. A drugi nos też nie uderza jak młot. Subtelnie pachnie cytrusem, jajkiem na twardo, śmietanka i tostem, trochę jeszcze kamieniem. Usta wypełnia po brzegi, ma świetną strukturę, jest pikantne i słone. Mimo 9 miesięcy w beczce – jest niebywale świeże, orzeźwiające. Chce się pić.
Jednym smakowało, jak niewiele dotychczas, inni byli trochę zbici z tropu. A spróbować powinien każdy.