Wino na tapecie: PAÇO DO CONDE TINTO 2012
W Herdade Paço do Conde za wina odpowiada Rui Reguinga, jeden z najbardziej znanych portugalskich winemakerów. I to w zasadzie zamyka temat jakości win pochodzących od tego producenta. Owszem, Herdade Paço do Conde to linia win z założenia lepszej jakości. Codzienne wina, niedrogie i młode, szybko wypuszczane na rynek noszą miano Herdade das Albernoas. Nie powinno więc dziwić, że gdy ręka mistrza tworzy linię win lepszej klasy, natychmiast sypią się nagrody. Właściwie już od pierwszego roku, kiedy wina pojawiły się na półkach, były wyróżniane na konkursach i rekomendowane przez przewodniki.
Na naszym stole w weekend przed majówką stanęło Paço do Conde tinto z 2012 roku. Trzeba zwrócić uwagę, że wino ma już niemal 3 lata, a jest podstawowym winem czerwonym z linii. Leżakowało zaledwie 3 miesiące w beczkach z dębu amerykańskiego i francuskiego. Dzięki tak krótkiemu kontaktowi z drewnem nie straciło ani grama żywości, zadziorności i intensywności nut owocowych. A do tego doszła moc, niebywały kolor, dość w sumie charakterystyczny dla win z regionu, solidne ciało i koncentracja.
Trudno znaleźć intensywniejsze wina w tej części świata. Zasługa to i klimatu w Alentejo i odmian używanych w Portugalii. Owszem, może włoskie południe, może jakaś Ribera czy Alicante, może francuski Bandol, mogłyby stanąć obok i walczyć o palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o kolor, gęstość i koncentrację. Ale przecież to tak różne wina od naszego tinto, które właśnie stanęło na stole, że trudno porównywać. Toteż nie porównujmy! Pijmy za to, bo wino nie tylko daje się pić, ale pierwszy kieliszek wymusza kolejny. Jednak nie solo, nie ot tak. Wino potrzebuje czasu, powietrza i towarzystwa solidnego mięsa na talerzu. Wysoki alkohol na etykiecie trochę przeraża, ale w tej lokacji to też norma. Zupełnie nie uderza w nos, ale solidnie rozgrzewa już w przełyku.
Zdecydowanie nie jest to wino na super ciepłe lato, ale na niepewne majowe wieczory, do grillowanego karczku czy dobrze doprawionych polędwiczek – marzenie łasucha. Tęskniliśmy do tych portugalskich motywów na naszych półkach. Cieszymy się, że wracają. Następnym razem spróbujemy prostszego tinto, które “pobłogosławił” Rui Reguinga.